Płock
Spora zadyszka
13 paź 2014

W sobotę mogliśmy po raz ostatni w tym roku w Płocku, zobaczyć piłkarki Królewskich w walce o ligowe punkty. Zmierzyliśmy się z zespołem Tygrysa Huta Mińska.

Od pierwszego gwizdka sędziego było widać, że coś złego stało się z grą naszego zespołu. Było to trzecie spotkanie w ciągu 7 dni i taka intensywność rozgrywania meczów nawet profesjonalnym piłkarzom dałaby się w kość. W pierwszej połowie Królewscy ani razu nie zagrozili bramce. Było bardzo wiele niecelnych podań, strat piłki, a także nieporadnych interwencji w obronie. W 10 minucie meczu straciliśmy pierwszą bramkę. Po rzucie rożnym piłka bezpośrednio wpadła do siatki. Mimo że był to dosyć ważny mecz dla układu tabeli i walki o kontakt z czołówką, Królewscy nie rzucili się do odrabiania strat. Tuż przed gwizdkiem kończącym pierwszą część spotkania, zawodniczka Tygrysa kopnęła długą piłkę za linię naszej obrony, a napastniczka gości skutecznie wykończyła akcję.

Druga połowa to walka Pomarańczowych z własnym zmęczeniem i słabościami, a także próba odnalezienia boiskowej tożsamości. Niestety tego dnia cud się nie zdarzył. Drugie spotkanie z rzędu wyglądaliśmy tak, jakbyśmy wychodzili na boisko za karę. W naszych poczynaniach nie było radości i swobody. W ostatnich 5 minutach meczu nastąpił zryw Królewskich, podczas którego Paulina Mrówczyńska miała dwie bardzo dobre sytuacje, aby strzelić kontaktową bramkę. Zawiodła jednak skuteczność.

KS Królewscy Płock - Tygrys Huta Mińska 0:2 (0:2)
KS Królewscy Płock: Marta Hućko - Daria Kusa, Marta Majerowska, Natalia Marciniak, Kinga Lisiewska - Julia Krawczyk, Daria Przybysz, Klaudia Stradomska (41. Paulina Mrówczyńska), Angelika Materek, Daria Nowak - Klaudia Łyzińska

Adam Blidzewski (prezes): Znaleźliśmy się w bardzo trudnym, ale jednocześnie ciekawym momencie. Zespół zatracił swoje największe atuty i musimy szybko znaleźć tego przyczynę. Dziewczyny na pewno są zmęczone, 4 treningi i 3 mecze w ciągu tygodnia przy bardzo ograniczonej kadrze, to potężne obciążenie dla ich organizmów. Z pewnością jest to jeden z czynników, który wpłynął na naszą dyspozycję w dwóch ostatnich spotkaniach. Wraz z trenerem Adrianem Piankowskim jesteśmy w ciągłym kontakcie, aby jak najszybciej ustalić plan działania i pomóc naszym zawodniczkom przywrócić ich grę na właściwe tory. Jestem pewny, że dzięki tej sytuacji wiele się nauczymy i będziemy mądrzejsi w przyszłości.

Adrian Piankowski (trener): Nie byliśmy w stanie zaprezentować praktycznie żadnego z naszych atutów, na tle dobrze grającego przeciwnika wypadliśmy przeciętnie. Za nami bardzo ciężki miesiąc, od początku września mieliśmy tylko 10 dni wolnych, rozegraliśmy 8 meczy, co dla dziewczyn jest bardzo dużym obciążeniem, zarówno fizycznym, jak i psychicznym. Co prawda to nie usprawiedliwia naszej gry, jednak musimy wziąć pod uwagę to, ile zdrowia piłkarki zostawiły na boisku. Wraz z trenerem Adamem Blidzewskim czeka nas najcięższe zadanie- zregenerować dziewczyny i podnieść je psychicznie, przywrócić w nich radość, zmotywować je do dalszej pracy, a przede wszystkim sprawić, żeby w kolejnych spotkaniach walczyły o 3 punkty. Mają duże umiejętności i głęboko wierzę w to, że w końcówce sezonu pokażemy jeszcze dużo dobrej piłki.