Płock
Piszemy historię piłki nożnej kobiet w Płocku
11 wrz 2014

Wczorajsze popołudnie było historycznym wydarzeniem, jeśli chodzi o piłkę nożną kobiet w Płocku. Po raz pierwszy w naszym mieście odbył się mecz Pucharu Polski w wydaniu żeńskim. Przeciwnikiem naszych piłkarek była występująca w I lidze drużyna Zamłynia Radom. Jeszcze nigdy zespół piłki nożnej kobiet z tego szczebla rozgrywek nie występował na płockich obiektach sportowych.

Początek spotkania był dosyć wyrównany. Gra toczyła się przeważnie na naszej połowie. Wynikało to z tego, że chcieliśmy budować akcje od własnej bramki, a dobrze broniące radomianki nie pozwalały zbyt łatwo przedostać się na swoją połowę. Zawodniczki Zamłynia wydawały się trochę zaskoczone faktem, że Królewscy nie panikują, nie wykopują piłki, a wręcz przeciwnie, starają się przy niej utrzymać i próbują wprowadzić swoje porządki na boisku. Gdy wydawało się, że mamy wszystko pod kontrolą, wskutek serii błędów, jedna z radomianek odwróciła się z piłką w polu karnym i uderzyła nie do obrony. Mimo straconego gola obraz gry się nie zmienił. Dalej poszukiwaliśmy swojego stylu na boisku, a Zamłynie bazowało na najprostszych rozwiązaniach, czyli kopnij i biegnij. Warta odnotowania była akcja z 21 minuty. Julia Krawczyk przejęła piłkę na połowie boiska i niczym narciarz w slalomie minęła 5 radomianek zatrzymując się dopiero na bramkarce. W 30 minucie błąd indywidualny Pomarańczowych bezlitośnie wykorzystały przeciwniczki. Do końca połowy wynik nie uległ zmianie.

Większość drugiej połowy to nasza dominacja. Długimi fragmentami kontrolowaliśmy wydarzenia na boisku i z wielką determinacją dążyliśmy do strzelenia chociaż jednej bramki. Zamłynie stwarzało groźne okazje wkopując piłkę ze stałych fragmentów gry w nasze pole karne. Jednak dzielnie radziliśmy sobie z takim sposobem gry, a jeśli popełniliśmy błąd, to dopisywało nam szczęście i piłka mijała bramkę Marty Hućko. 3 minuty po rozpoczęciu drugiej połowy piłkarki osiągnęły to, o co tak dzielnie walczyły. Klaudia Łyzińska wykończyła koronkową akcję Pauliny Mrówczyńskiej i Angeliki Materek. Po tym wydarzeniu nasze ataki jeszcze bardziej przybrały na sile. Jednak chęć zdobycia gola i presja czasu spowodowały, że gra stała się bardzo szarpana. Szczęśliwie przyszła chwila opamiętania w najbardziej odpowiednim momencie. W 2 minucie doliczonego czasu gry, Królewscy rozegrali popisową akcję, którą zakończyła płaskim uderzeniem Angelika Materek. Wybuchła nieopisana radość. Chwilę później arbiter zakończył mecz i nastąpiła seria rzutów karnych.

Wojnę nerwów lepiej wytrzymali Królewscy wygrywając 7:6. Po obronie Marty Hućko, decydującą 11-tkę wykorzystała Klaudia Stradomska, która chwilę później utonęła w ramionach koleżanek i sztabu szkoleniowego.

Marta Hućko (bramkarka): Jestem bardzo zadowolona z korzystnego dla nas wyniku, wolałabym jednak, żebyśmy więcej nie serwowały sobie takiego dreszczowca. Nie przestraszyłyśmy się jednak pierwszoligowca, uwierzyłyśmy w siebie i pokazałyśmy walkę do samego końca. Momentami zagrałyśmy dziś bardzo dobre spotkanie, ale jest kilka rzeczy, nad którymi musimy mocno popracować. Liczę na to, że Puchar Polski nie będzie dla nas tylko krótką przygodą, ale okazją do pokazania, że dziewczyny z Płocka potrafią grać w piłkę.

Julia Krawczyk (pomocniczka): Mecz był ogólnie czymś niesamowitym, każda sekunda była dla nas na wagę złota. Pewnie mało kto by pomyślał, że pierwszoligowy klub może nie podołać trzecioligowcowi, a jednak. Przegrywając 2:0 wyjść na drugą połowę spotkania z wiarą, że się wygra, to już nie byle co. My do tego jeszcze potrafiłyśmy wykorzystać tak swoje umiejętności, że w tej chwili możemy się cieszyć ze zwycięstwa.

Adrian Piankowski (trener): Jestem bardzo zadowolony z rezultatu jaki osiągnęliśmy. Potrafiliśmy pokazać swój styl na tle pierwszoligowej drużyny, długo utrzymywaliśmy się przy piłce, stwarzaliśmy zagrożenie w każdym sektorze boiska. Z każdym kolejnym meczem zdobywamy nowe doświadczenie, nabywamy pewności siebie, spokoju. Dziewczyny pokazały, że mają wielkie serce do gry w piłkę, że tworzą drużynę, która jest w stanie walczyć nawet w ostatnich minutach spotkania. Nie spuściły głów w połowie meczu, w momencie, gdy przegrywaliśmy 0:2. Wywiązały się ze swoich zadań na piątkę. Jednak chcemy być lepsi w każdym kolejnym spotkaniu, dlatego nie spuszczamy z tonu, nie robimy dnia wolnego na świętowanie, jutro spotykamy się na treningu i dalej pracujemy nad naszymi umiejętnościami.

KS Królewscy Płock - KS Zamłynie Radom 2:2 (0:2), rzuty karne 7:6
KS Królewscy Płock: Marta Hućko - Daria Kusa, Marta Majerowska, Natalia Marciniak, Kinga Lisiewska- Aleksandra Kujawska (45. Paulina Mrówczyńska), Julia Krawczyk, Klaudia Stradomska, Klaudia Łyzińska, Daria Nowak - Angelika Materek

Kolejny mecz w Pucharze Polski Królewscy rozegrają 24 września. Serdecznie zapraszamy na trybuny!